WIELKIE PRANIERzucam troskom dziś wyzwanieA wiec robie wielkie praniePiorę duszę jak pieniądzeChoć przez chwile tu porządzeZa łep łapię zmarszczki, zwisyI z radością „łup“ do misyGłupie myśli, głupie słowaW bęben pralki wciskam, chowamTę nadwagę, siwe włosyMaczam w chlorze aż po nosyŻółte zęby, kurze łapki:Z nich też robię niezłe papkiPiorę długo – też gotujęWszystko w pralce aż parujeGdy wyciągam to gorąceCzuję jakie jest pachnącePotem wieszem to za uszyNiech mi dobrze się wysuszyCzysta jędrna moja skórkaZnów wyglądam jak ma córkaZapach „Lenor“ wokół bijeZnowu sobie młodo żyje.